poniedziałek, 19 października 2015

Sometimes I wake up in the morning to red, blue and yellow skies.

Chciałam się wypowiedzieć na temat mojego pożal się Boże studenckiego życia, ale nawet tego nie umiem ubrać w słowa. 
Siedzę do nocy, do rana. Nic nie kumam, nie ogarniam. Albo jestem przerażona, albo mam wyjebane. Uczę się totalnych bzdur nie związanych niczym z tym, co studiuję, siedzę do nocy na wykładach i ćwiczeniach. Nie mam czasu tego przetworzyć, nie mam czasu na spacer, na wyjście gdziekolwiek. Nie mam czasu się nawet posmucić, nie mogę. Muszę być swoim stabilnym, dość pozytywnym cieniem. 
Myślę o świętach, o wakacjach, o moim życiu na 3 lata, kiedy będzie już po wszystkim. Tak bardzo tego chcę. 
W wolnych chwilach hoduję salmonellę w zamrażarce, która miała być lodówką oraz sprawdzam teorię procesów gnilnych na podstawie pływającego w wodzie masła.
Teraz, to na tyle. Dobra(zła)noc.

poniedziałek, 21 września 2015

Bo najlepszy przyjaciel to gniew. Gniew, bo zawsze będzie z Tobą razem.

Za tydzień o tej porze będę gdzie indziej. Z jednej strony czuję ekscytację i mam myśli, że "może być fajnie, może nie być tak źle", a z drugiej strony czuje strach i chce mi się płakać. Nic poza tym.
Od trzech dni próbuję się ogarnąć.
W końcu posprzątałam pokój, po miesiącu. Nie mogłam się do tego zabrać, lub po prostu było mi to obojętne. Nawet dwie zerwane żabki przy zasłonie przez dwa tygodnie zostały nie doczepione spowrotem. Zawsze się przed snem tylko na nie gapiłam, nie mogąc podejść tam i je poprawić. Nieciekawie.
Najważniejsze, że przystopowałam z alkoholem i nie ciągnie mnie do niego tak jak kiedyś. Nie piję codziennie, ani co dwa dni. Czasem tylko wypiję piwo, ale to nie powoduje tego, że i muszę napić się następnego dnia, a potem jeszcze następnego itd.
A moja miłość... Mojej miłości nikt nigdy nie zrozumie. Zawsze będą widzieć ją przez pryzmat obserwacji, złych wspomnień i tego, co mówię, gdy jest mi źle. Zawsze będą mówić mi, bym zostawiła to wszystko. A ja zawsze powiem, że go kocham i wybaczam mu złość i to, co w niej mówi, i powiem, że mogę być nieszczęśliwa przez długi czas, tylko by dotrwać do tego dnia, gdy zapomnę o wszystkim i przy nim będę mogła się śmiać i być radosna tak jakby nic złego się nigdy nie stało.

poniedziałek, 7 września 2015

Pierwszy kamień ciągnie za sobą lawinę.

Jakieś mądrości na dziś po wczorajszym smęceniu? Tak myślę, że trzeba sobie wybaczać. Tak samo jak wybaczamy innym pewne przykre rzeczy, tak samo powinniśmy sobie samym wybaczać błędy, tym bardziej jeśli jesteśmy świadomi, że sami prowadzimy się w złą stronę.
Cóż jeszcze? Przed snem warto przypominać sobie momenty w życiu, w których było nam najlepiej, momenty wygranych, tych małych i większych, warto odtworzyć w pamięci światło dni, które miały miejsce przed dzisiejszym mrokiem.
A co rano? Co jeśli budzimy się z wrażeniem jakby nasza dusza była wielką sączącą się raną? Może da się zwalczyć to rozsądkiem, uświadomić sobie choć jeden mały powód do radości i otulić nim naszą cierpiącą duszę.
Może to wszystko to jeden wielki strach, jedna wielka czarna iluzja? Może to, co czuję w ogóle nie istnieje, może to tylko moja przedziwnie funkcjonująca wyobraźnia, która kocha pesymistyczne nurty?

niedziela, 6 września 2015

Dear darling, please excuse my writing.

Jak zawsze chcę tu przyjść z jakąś dobrą radą dla samej siebie,z jakimś super podsumowaniem czegoś, co spędza mi sen z powiek. A tak serio to na codzień i tak jestem głupim debilem, który nie umie żyć normalnie. Ciągle nawiedza mnie płacz nad samą sobą, nad tym, że nie ma już we mnie dobra, że nie ma we mnie czegoś, co można byłoby kochać. Jak myślę o pragnieniu tego, by ktoś był ze mnie dumny, by mnie podziwiał, to porównać to można z opadnięciem z hukiem na podłogę i oczywiście masą łez. To takie nieosiągalne. Chcę zatrzymać czas. Chcę dostać ten czas poza czasem, tylko dla mnie, by móc odnaleźć jakiś ślad siebie z czasów, gdy byłam jeszcze jakkolwiek stabilna. Mam dosyć tego codziennego pierdolenia o szopenie i pytania siebie samej co się ze mną stało, czy to wszystko moja wina. Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że nie mam siły i pewności siebie. Za oczami wciąż czai się ciepłe morze łez, które jest w stanie płynąć z błahych powodów, z przyczyny impulsu, który spowoduje lawinę myśli lub co gorsza zastuka do mej podświadomości. Musżę się w końcu ogarnąć. Mam czas do października. Srał by to pies, upadam na dno własnego życia w momencie gdy powinnam być najbardziej dumna i gotowa do działania. Może ja nie umiem żyć. Ani nie umiem żyć, ani nie chcę umierać. I już nie wiem co jest sztuką, życie czy śmierć.
Dobranoc. 

wtorek, 1 września 2015

Dobrze, że jesteś, bo wczoraj znowu bolało mnie serce, a ciągle nie mam pomysłu na życie.

Trzeba być konsekwentnym. Jak zero to zero, nie można trochę. Nie można ufać sobie jeśli ma się w głowie podszepty, jeśli zna się swoją słabość. Trzeba wyeliminować wszystko, co wznieca słabość i pozwala jej się ukazać.
Człowiek powinien starać się podążać szlakiem dumy i siły.
Jeśli milion innych osób potrafiło, dlaczego ja mam nie potrafić, nie jestem w niczym od nich gorsza, nie jestem zupełnie nieporadnym człowiekiem, a także i oni nie są ludźmi bez uczuć, którzy potrafili na pstryknięcie palca przejść przez wszystko bez szwanku.
Oni dali radę, by kolejni po nich wiedzieli, że to da się zrobić.

sobota, 29 sierpnia 2015

Teoria światów równoległych.

"Rozumiem ludzi, co nienawidzą trzeźwości. (...)
Szukam wszędzie ratunku jednocześnie raniąc wszystkich
Dalekich i bliskich, po prostu zajebisty, co? (...)
Jestem ciągle pijany, upojony porażką
Miałem tak ogromne plany, ale moje słońce zgasło
I straszy martwą twarzą co wyraża mnie samego
Chciałbym być daleko, a nie ucieknę od tego
To tak banalne przegrać swoje życie
Może widzisz jak tworzę, może widzisz jak krzyczę (...)
Witaj w moim piekle, tu nie dzieje się nic raczej
Poza tym, że wiesz czym szczęście, ale możesz tylko patrzeć (...)
Naprawdę się nie zbliżaj, bo utopie nas w iluzji
Której razem pragniemy (...)
I nie widzę oazy, w której mógłbym się zatrzymać
W głowie tysiące wspomnień, a w sercu pustynia
I tak bardzo chce się pić, spragniony słowa (...)
To chyba nie ma sensu, teraz widzę to wyraźnie
Że czego nie zrobię, to na pewno się zbłaźnię (...)
Wbili mnie w tą lepką ziemię, więc nigdzie stąd nie pójdę
Traktuj jak bujdę, szkoda twojego wzroku
Będziesz mieć spokój jak zniknę ci z widoku (...)
Próbuje myśleć dla kogo tutaj jestem
Skoro tylko uciekam, naprawdę nie chcę
Się męczyć, a sumienie ciągle nie pozwala
Przekroczyć tej bariery (...)
Ale proszę pamiętaj, jeśli kiedyś usłyszysz
Że z własnej woli z nikogo stałem się niczym
Nie szukaj w sobie winy (...)
To opatrzność tak wybrała?
Nie, to była konsekwencja moich idiotycznych starań
Wskrzeszenia satysfakcji i zapachu szczęścia
Pokutą jest świadomość, że ktoś może się zadręczać
I nawet gdybym chciał być wyrachowany
To i tak będę żebrał o uczucia przed wami (...)
I nie proszę o litość, mówię nie o to chodzi
Zabij, a nie pokazuj co mogłem w życiu zrobić (...)
Może kiedyś dorosnę i w końcu zmądrzeję
I wcale mnie nie zdziwi, jeśli teraz się śmiejesz
To nie brak konsekwencji, ale brak chęci do życia (...)
Nie zaczęło się od dzisiaj
Wiem, że wszelkie tłumaczenia zawsze pachną banałem
Ale proszę cię zrozum, człowieku, przegrałem
Samego siebie.."

czwartek, 20 sierpnia 2015

Want to move away from the noise of this place.

Jeśli to, że do tego, by inni pokochali nas potrzeba, byśmy pierw to my pokochali siebie, to jestem niemal pewna, że z każdym dniem kieruję w siebie ostrze nienawiści całego wszechświata.